Komu w drogę, temu pociąg!

No i tak. Gorączki szczęśliwie niet. Giganna wypączkowuje za to z siebie jakieś dziwne bąble, co to nie są ospą (lekarz stwierdził), ale też nie wyglądają mi na ukąszenia (lekarzowi wyglądały). Podejrzewam dziwną reakcję alergiczną. Nie wiem tylko, na co - może na stres? Bo stres to ja produkuję ostatnio w ilościach hurtowych i obawiam się, że choć ze wszystkich sił próbuję trzymać go w ryzach, to mi się on ulewa i bliskich mi plami i brudzi.

Idzie matka, tam gdzie chatka,
niesie worek dziatkom,
a przez dziurkę, stresik ciurkiem
sypie się za matkom. 

Może mi się uda ten stres zostawić nad morzem - gdzieś tam go w wydmie zakopię albo w wodzie utopię? I potem mieszkańcy nadmorskich miasteczek będą budzić się w trwodze o północy, i na plażę wylegać, by obserwować w zdumieniu jak w falach rzucają się ryby i inne stworzenia wodne, i trzewia swe otwierają i do księżyca wrzeszczą: Muszę, kurna, komuś przylać, bo mnie, kurna, krew zaleje!

Taaa...

W każdym razie nad morze udajemy się, jutrzejszym porannym pociągiem typu PKP. Trzymajcie, proszę, kciuki, cobyśmy cało i w miarę spokojnie dotarli do celu. I takoż wrócili za tydzień.

Do zobaczenia po urlopie!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni