Rozmowy rowerowe
Pojechałyśmy wczoraj z Dziobalindą popływać. Na basen pojechałyśmy. Na rowerze miejskim, rzecz jasna. I jadąc na tym rowerze próbowałyśmy rozmawiać sobie, mimo niesprzyjających konwersacji warunków i okoliczności przyrody.
Jedziemy więc i w pewnym momencie słyszę, jak moja pięcioletnia córka mówi do mnie:
- Mamo. Ja chcę ci powiedzieć coś ważnego dla mnie. Ale coś kiepsko wychodzi mi ta rozmowa. Bo te samochody tak hałasują i ja przez to nie wiem, o co mi chodzi.
Jedziemy więc i w pewnym momencie słyszę, jak moja pięcioletnia córka mówi do mnie:
- Mamo. Ja chcę ci powiedzieć coś ważnego dla mnie. Ale coś kiepsko wychodzi mi ta rozmowa. Bo te samochody tak hałasują i ja przez to nie wiem, o co mi chodzi.
Piekne! :-)
OdpowiedzUsuń@Chuda: Też się zachwyciłam :)
UsuńNo! Jak samochody hałasują, to nigdy nie wiadomo, o co chodzi!
OdpowiedzUsuń@Googlowka: Ano. I nic nie słychać także ;)
Usuń:-)))
OdpowiedzUsuń@Broszki: :) :)
Usuńto dziecko jest obdarowane! jeszcze nie wiem czym, bo mi też samochody hałasują ;-)
OdpowiedzUsuń@Lis: Zaprawdę, jest! Muszę się tylko pilnować, żeby jej nie zepsuć ;)
UsuńMoja pierwsza wizyta tutaj (dzień dobry) i na taki zacny tekst trafiłam :D Bardzo mi humor poprawiła ta notka :D
OdpowiedzUsuń@Burning Giraffe: Dzień dobry :) Bardzo mi miło widzieć Cię tutaj :)
UsuńNo i przypomniała mi się od razy "Płonąca żyrafa" Stanisława Grochowiaka :)
:)
OdpowiedzUsuńjak wsadzasz dziecko na veturilo? są z krzesełkami?
@Natalijka: Na fotelik Dziobalinda za duża jest już, więc - kurczę, nie wiem, czy tak można ;) - ale sadzam ją z tyłu na tym jakby siodełku. I jedziem ;)
Usuń