Tytułu nie będzie
Już byłam w ogródku, już witałam się z Brommbą...
No dobra, to Brommba była w moim ogródku i prawie, prawie już wychodziłam, żeby się z nią spotkać na jakiejś miłej kawie, gdy zastanowiło mnie, że Małżonek, który miał właśnie przejąć opiekę nad dziećmi, nie jest w stanie wstać z kanapy. "Idź, idź..." mówi, ale jakoś tak słabo. I jakoś tak wcale się nie rusza, żeby te dzieci przejąć. Przybliżyłam się więc czujnie i poczułam, że gorąco odeń bucha ogromne. Pufff, jak gorąco! Ruszyłam więc powoli, jak żółw ociężale, po termometr. Bo już przeczuwałam, co nas czeka, już pisałam w myślach wiadomość z przeprosinami i informacją, że jednak nie dotrę na tę kawę. No i nie dotarłam. Gdyż albowiem Małżonek nabawił się anginy.
No to co ja będę jeszcze pisać dalej. Szarpnęłam wagony i ciągnę z mozołem... i pewnie dojadę w końcu, gdzie miałam dojechać, ale z tydzień mi to zajmie przypuszczalnie. I obym dojechała bez żadnej katastrofy kolejowej.
No dobra, to Brommba była w moim ogródku i prawie, prawie już wychodziłam, żeby się z nią spotkać na jakiejś miłej kawie, gdy zastanowiło mnie, że Małżonek, który miał właśnie przejąć opiekę nad dziećmi, nie jest w stanie wstać z kanapy. "Idź, idź..." mówi, ale jakoś tak słabo. I jakoś tak wcale się nie rusza, żeby te dzieci przejąć. Przybliżyłam się więc czujnie i poczułam, że gorąco odeń bucha ogromne. Pufff, jak gorąco! Ruszyłam więc powoli, jak żółw ociężale, po termometr. Bo już przeczuwałam, co nas czeka, już pisałam w myślach wiadomość z przeprosinami i informacją, że jednak nie dotrę na tę kawę. No i nie dotarłam. Gdyż albowiem Małżonek nabawił się anginy.
No to co ja będę jeszcze pisać dalej. Szarpnęłam wagony i ciągnę z mozołem... i pewnie dojadę w końcu, gdzie miałam dojechać, ale z tydzień mi to zajmie przypuszczalnie. I obym dojechała bez żadnej katastrofy kolejowej.
Oj... Współczuję mocno. Spróbujcie się nie zarazić i będzie dobrze :-* A jakby co, to wiesz.
OdpowiedzUsuń@Luca: Wiem i dziękuję :)
UsuńSłyszałam...
OdpowiedzUsuńcho, uściskam Cię dzielna Lokomotywo ;))
@J: Lecem pendzem W Twe ramiona! Jak gdyby to była piłeczka, nie stal :)
UsuńNo to teraz nie masz wyjścia i musisz mnie i Mannę nawiedzić w Pyrlandii. Szykuj się, Mała!
OdpowiedzUsuń@Brommba: No, chyba nie mam wyjścia. Przyjadę, w końcu Pyrlandia to mityczna kraina mego dzieciństwa :)
UsuńDzielny Mąż że w owym stanie "idź, idź" mówił :) kurujcie Męża i nie zarażajcie się odeń!
OdpowiedzUsuń@Natalijka: O, bardzo dzielny on jest, nie tylko w anginie :) Kurujem się i pilnujem, jak możem!
UsuńOsz cholera, jak nie urok, to sraczka... Biedny Małżonek, ale Ty jeszcze biedniejsza, bo lokomotywy to ni hu hu nie przypominasz.
OdpowiedzUsuń@Dragonella: No wiesz, to zależy, z którego profilu ;)
Usuń