O najważniejszym

To prawda, że nie wszystko wymaga mojego komentarza. A jednak nie umiem nie powiedzieć nic o tym, co się wydarzyło ostatnio - nie tylko w Paryżu, bo i w Nigerii, i na Ukrainie, i w Syrii - i w tylu  innych miejscach.

Nie umiem nie powiedzieć nic, ale też moje własne słowa są za małe. Jedyne, co brzmi w mojej głowie jak echo, to:
"Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili."

Cokolwiek jest dla nas wartością najwyższą, czy to jest wiara, czy wolność, sprawiedliwość, równość, choćby nie wiem jak było wzniosłe i nie wiem jak ważne - nie wolno nam w imię tego krzywdzić drugiego człowieka.

Bo to, w co wierzymy, to się urzeczywistnia i realizuje w drugim człowieku właśnie. Krzywdząc, raniąc, upokarzając, zabijając drugiego człowieka, zabijamy i to, w co wierzymy, i samych siebie zabijamy.


Komentarze

  1. Dziękuję. Nadajemy na tych samych falach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Chuda: To fajne uczucie, nadawać na tych samych falach :) Dziękuję.

      Usuń
  2. Dlaczego tak oczywiste prawdy nie docierają do rzeszy otaczających nas ludzi? Smutne, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Brommba: Smutne. I nie wiem, czemu tak jest...

      Usuń
    2. No, niestety, smutne i prawdziwe. A im dluzej taki konflikt trwa, tym trudniej go zatrzymac. To na razie jedyne perpetuum mobile, jakie wynalazla ludzkosc.

      Usuń
  3. To przeraża i paralizuje. XXI wiek, ludzie latają w kosmos, mogę dostać się na drugi kontynent w 10 godzin, zrobić zakupy w Nowej Zalandii i porozmawiać twarzą w twarz ze znajomymi z Seatle, ale nadal pozostają bydlętami, które nadają dosłowny sens wyrażeniu "po trupach do celu". Bo wiesz, że chodzi tylko o władzę, a pojęcia takie jak wolność, religia czy sprawiedliwość to tylko pretekst?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Donna L. Wiem. Oderint, dum metuant.

      Ale jako osoba wierząca czuję się w obowiązku podkreślać, że nie wolno zabijać w imię wiary. A jako osoba uważająca wolność za najwyższą wartość czuję się w obowiązku podkreślać, że moja wolnoć kończy się wtedy, gdy zaczynam krzywdzić drugiego człowieka - nawet słowem.

      Bo mam wrażenie, że nie każdy wie, że to tylko preteksty, a to rodzi kolejne fale niezrozumienia, niechęci, nienawiści - i pogrążamy się, zamiast wydobywać...

      Usuń
    2. Czytasz mi w myślach - myślę bardzo podobnie, mam ten sam system wartości, też mnie boli, że wiarę traktuje się jak instrument. I w dodatku jesteś filologiem klasycznym. Czy wyznanie miłości na tym etapie znajomości byłoby czymś niestosownym?

      Usuń
    3. @Donna L. Skądże znowu ;) Gdy w grę wchodzi filologia klasyczna, miłość staje się zjawiskiem naturalnym i uzasadnionym - obustronna ;)

      Usuń
  4. I jak zwykle Synafia zwięźle i zgrabnie ujmuje w słowa to, co mi się po głowie kołacze. po prostu-tak.
    Dlaczego tak wiele ludzi tego nie rozumie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Natalijka: No właśnie, dlaczego? Czasem to pytanie doprowadza mnie do rozpaczy. A potem sobie myślę, że trzeba przestać pytać i robic swoje. Robić najlepiej, jak się potrafi. I nie tracić nadziei.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ziewająca dziewczynka

O jesieni