O zmianach
Myślę, że jestem typem osadnika. Lubię się przywiązywać - do ludzi, do miejsc, do rytuałów. Dlatego zmiany nie są moją ulubioną rozrywką. Owszem, wiem, że są potrzebne. Że najczęściej wychodzą na dobre. A jednak - ciężko je znoszę.
Teraz zaś znoszę zmianę wyjątkowo źle. Bo też zmiana jest gwałtowna i niespodziewana, i bardzo, bardzo bolesna. Mój dział, dział najkoleżeńszych milusi z pracy na świecie, został zredukowany do połowy. Odeszły moje ukochane A. i G., odeszła E., która była naszym beniaminkiem. I chociaż wiem, że świetnie sobie poradzą, i wiem, że będziemy się nadal widywać poza pracą - to jednak poczucie pustki jest dojmujące. Jakby jakaś część naszego wspólnego organizmu została amputowana bez znieczulenia.
Co do mnie samej - nie wiem. Nie wiem, co będzie dalej. Być może czekają mnie kolejne zmiany. Cóż.
Psiakrew, cholera jasna (jak mawiał Alcest), jakoś sobie przecież poradzę. Tak myślę. Mam nadzieję przynajmniej. No.
O kurde. :(
OdpowiedzUsuń@Broszki: Nooo... :(
UsuńBanał powiem - zmiany są dobre, jeśli oznaczają poprawę, rozwój. W tym przypadku - mówię o redukcji Twojego działu - na pewno tak powiedzieć nie można... :(
OdpowiedzUsuńSię porobiło. Fuj.
@Dragonella: Ja wierzę, że to będzie początek dobrych zmian w sensie rozwoju zawodowego, że dziewczyny znajdą fajniejszą pracę.
UsuńAle tak w sensie czysto ludzkim - no... dupa :(
Motyla noga!!! Wiem, jak się czujesz. Tez jestem typem osadnika :((
OdpowiedzUsuń@Brommba: No, to rozumiesz mnie, Brommbo Droga...
UsuńPsiakostka! Trzymaj się!
OdpowiedzUsuń@Ewarub: Dzięki :) Trzymam :)
UsuńTeż tego nie lubię....
OdpowiedzUsuń@Mader: Wiem :(
UsuńCzytam, znów zalewając się łzami… Ciężko z taką pustką żyć… jak w żałobie… ale z drugiej strony – jest też wdzięczność Bogu za to, że pozwolił na spędzenie choć takiego czasu z Wami, czasu, który wystarczył, by poznać i pokochać!
OdpowiedzUsuń@beniaminek: To prawda, nie każdemu w życiu zdarzają się takie spotkania, jak nam :) Jest za co Bogu dziękować :)
UsuńA w moim sercu masz miejsce na zawsze :)
Ej, no nie umarłam, do psa starego! :P Ogarnij się, wciągnij brzuch, zepnij dupę - wówczas się lepiej człowiek prezentuje ;) A w piątek dostarczam przyprawy, bo jak już pisałam, smutno i takie tam, ale zapasy trzeba uzupełniać ;)
OdpowiedzUsuńA poza tym to mi nadal w ch*j źle, że już bez Was, ale trzymam fason, żeby nie było - w końcu z Pragi jestem, nie?
@Anonimowa G.: Już spinam i już wciągam!
UsuńPoza tym beze mnie jesteś tylko fizycznie, pamiętaj. W sferze ducha jesteś na mnie po prostu skazana ;) Na wieki! :D
Przykro mi :(
OdpowiedzUsuń@J: Wiem :(
Usuń