Jesień nadeszła na dobre. Liście zaczęły się w końcu żółcić i czerwienić. Poranki zrobiły się więcej niż rześkie, a wieczory rozkosznie melancholijne. Codziennie strzępki myśli przebiegają mi wraz z wiatrem po głowie, ale ulatują gdzieś szybko. Nic mądrego nie zostaje. Tylko zachwyt, ten sam od lat, nad spokojnym, majestatycznym, jesiennym pięknem. Nad kolorem bakłażana. Nad złoceniami koron drzew. Nad zapachem liści. Nad delikatną koronką zamglonego jesiennego powietrza. A ja się tymczasem starzeję. Coraz więcej mam w sobie pragnienia, żeby usiąść i patrzeć, bez chęci rozumienia za wszelką cenę, bez chęci kontroli. Coraz gorzej znoszę hałas, bałagan i pośpiech. Coraz trudniej mi spiąć w całość różne, czasem mocno odmienne potrzeby, pragnienia, obowiązki. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam z czegoś zrezygnować. Czy przypadkiem nie tracę z oczu czegoś ważnego. Czy nie wpadłam w jakąś koleinę, z której boję się zboczyć tylko dlatego, że mam silnie rozwiniętą potrzebę byc
jestem w ogromnym szoku. Nie znajduję słów.
OdpowiedzUsuńJa poczekam z komentarzem, aż odnajdą ciało dziecka, bo do tego czasu dalej nie wiadomo, jak tak naprawdę umarła Magda.
OdpowiedzUsuńJeśli miałoby się okazać, że to nie był wypadek, tak jak dziś serwisy podają, to ja wtedy właśnie powstrzymam się od komentarza. Ale nie chcę myśleć, że to nie był wypadek.
UsuńNawet gdyby był to wypadek, to ciąg późniejszych działań matki jest karygodny.
OdpowiedzUsuń@J. Jest. Tu się nie da nic innego powiedzieć.
UsuńTrudno mi sobie wyobrazić podobne wyrachowanie, więc wolę myśleć, że matka Magdy ma poważne problemy psychiczne ze sobą i stąd to nieszczęście.
OdpowiedzUsuń@Lis: Ja też. Ostatecznie nikt z nas nie wie, co się działo w jej życiu i w jej głowie. Dlatego nie chcę nic mówić ani myśleć na temat tej dziewczyny.
UsuńBo że to, co zrobiła, było złe, to wszyscy wiemy.