Tło plik wektorowy utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com Tak już mam, że odkąd pamiętam, nie lubiłam gier zespołowych. Nigdy nie należałam do żadnej drużyny - ani w sporcie, ani w żadnej innej dziedzinie. Nigdy nie poznałam tego podobno bardzo przyjemnego uczucia, kiedy "my wygrywamy" a "oni przegrywają". Nigdy nie czułam się pełnoprawnym członkiem "tych, którzy mają rację" - choć czasem dałam się porwać przyjemnej iluzji. Zwłaszcza, kiedy byłam młodsza, łatwiej było mi oszukiwać siebie samą, że wiem lepiej, że mam odpowiedzi, a już zwłaszcza, że rozumiem i mam prawo osądzać motywacje innych. Byłam gotowa krzyczeć hasła i iść z pochodem na barykady. Dziś już nie. Dziś nawet wtedy, gdy jestem pewna tego, co myślę na dany temat, nie czuję, że „gram w czyjejś drużynie” – mogę odpowiadać jedynie indywidualnie za samą siebie. Im jestem starsza, tym trudniej mi się oszukiwać. Piszę to z pewną goryczą, bo wraz ze świadomością, że wcale ni...
A jednak:)
OdpowiedzUsuńŚpiewałam tak kiedyś wiesz? Najpierw godzinę się rozgrzewasz, masujesz, a potem jak wydobywa się dźwięk, to jak z miliona gardeł. Szok.
@Ania: Och, to ja chcę usłyszeć, jak Ty śpiewasz! W takim śpiewie jest moc.
UsuńOj, lubię takie klimaty, choć może z mniejszym dodatkiem elektroniki. Taka Kapela ze wsi Warszawa albo Żywiołak na ten przykład. Fajnie, że coraz więcej muzyków dostrzega wartość folkloru i unowocześnia go ocalając od zapomnienia. Południcom szacun!!
OdpowiedzUsuń@Brommba: Też lubię :) I Czeremszynę jeszcze. A w Południcach mi się jeszcze podoba bardzo ten klimat kobiecy :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń