Tło plik wektorowy utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com Tak już mam, że odkąd pamiętam, nie lubiłam gier zespołowych. Nigdy nie należałam do żadnej drużyny - ani w sporcie, ani w żadnej innej dziedzinie. Nigdy nie poznałam tego podobno bardzo przyjemnego uczucia, kiedy "my wygrywamy" a "oni przegrywają". Nigdy nie czułam się pełnoprawnym członkiem "tych, którzy mają rację" - choć czasem dałam się porwać przyjemnej iluzji. Zwłaszcza, kiedy byłam młodsza, łatwiej było mi oszukiwać siebie samą, że wiem lepiej, że mam odpowiedzi, a już zwłaszcza, że rozumiem i mam prawo osądzać motywacje innych. Byłam gotowa krzyczeć hasła i iść z pochodem na barykady. Dziś już nie. Dziś nawet wtedy, gdy jestem pewna tego, co myślę na dany temat, nie czuję, że „gram w czyjejś drużynie” – mogę odpowiadać jedynie indywidualnie za samą siebie. Im jestem starsza, tym trudniej mi się oszukiwać. Piszę to z pewną goryczą, bo wraz ze świadomością, że wcale ni...
Karoca mnie powaliła. Karoca - czyli jak rozumiem Mamusiobus? :)
OdpowiedzUsuń100 lat nie byłam nad morzem. Pięknie... Się rozmarzyłam.
@Dragonella: Mamusiobus, a jakże ;) Ale to chyba nasz ostatni rok w chuście. Udźwig mam jednak za mały na taką dużą babę, jak Giganna ;)
UsuńJa też nie byłam nad morzem od dzieciństwa i wróciłam dopiero z dziećmi. I jestem zachwycona! Nie wiedziałam nawet, że morze tak mi dobrze zrobi - wyciszy, ukoi, ułagodzi :) Jeśli tylko dasz radę, jedź nad morze koniecznie :)
Lekuchno zazdroszczę wypoczynu. Ciekawe, jak znajdujesz Le Clezio? U mnie ta część półki ciągle się rozrasta.
OdpowiedzUsuń@Linka: Na razie znalazłam Le Clezio na Helu, gdzie zawołał do mnie z namiotu z książkami, że mam go kupić :) Oczywiście, posłuchałam, bo nie mogłam nie posłuchać, Teraz czeka sobie, aż skończę czytać Doris Lessing- i wtedy zabiorę się za niego. Chyba że najpierw zawoła mnie Żeromski z biblioteki, bo mam ogromną chęć na "Wiatr od morza" ;)
UsuńMnie też zawsze woła, ino w taniej książce przy Św. Marcinie:)
UsuńA propos Wiatru od morza - Dotyk czy inny Dostatek tego wydawnictwa polecam nachalnie.
Jak dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńwyciszona i wypoczęta :*
@J: Wypoczęta - tak! Wyciszona - nie wiem, chyba nie zbyt długo potrwał ten stan ;)
UsuńAle też się cieszę, że jestem ;) :*
Jechałam raz tym pociągiem, z 5 lat temu, kiedy z Kuźnicy do Helu dałam radę pojechać rowerem, a nazad już nie za bardzo ;-)
OdpowiedzUsuńSuuuuper zdjecia! I oby ta energia na jak najdłużej Ci wystarczyła :-)
@Broszki: Oby!
UsuńA pociąg bardzo był zaludniony i bardzo skrzeczał ;) Ale i tak lubię pociągi :)
Cieszę się, że odpoczęłaś. Nie zrobiłaś, co prawda, zdjęcia moim ukochanym Chałupom, ale wybaczam. Fajnie Cię widzieć :))
OdpowiedzUsuń@Brommba: Ciebie też!
UsuńA do Chałup nie dotarliśmy niestety (tylko przejazdem), dlatego i zdjęcia nie ma. Może w przyszłym roku :)
W Chałupach i tak nie ma nic specjalnego do fotografowania (oprócz plaży). I właśnie to jest ich największy atut. Odkąd poznałam Mannę rzadko bywam na helu, bo jeżdżę do Smołdzińskiego Lasu bądź Sasina. Jednak sentyment z licealnych czasów pozostał.
OdpowiedzUsuń@Brommba: Na sentymentach ja się nam. Mam ich pełno :)
UsuńA jaki masz ciudny kapelutek!
OdpowiedzUsuń@Moje-waterloo: Ciudny, no! 100% paper :D
UsuńSuperancko :) Bożena onegdaj spędziła w Chłapowie bardzo przyjemne dwa tygodnie pod namiotem. Gówniarzem będąc, na wypad biwakowy zabrała zestaw płyt z ulubioną muzyką i zestaw odzieży do lasnu w dyskotekach.
OdpowiedzUsuńSumma summarum musiała potem zrobić sobie miseczkę z kartonu po mleku. Łyżkę pożyczyli jej w barze. Resztę pożywienia należało opracowywać w takiej formie, żeby nie były potrzebne żadne nowomodne wymysły, jak sztućce czy naczynia.
Eh, wspomnienia! :)
Zdjęcia superanckie :)
@Sekretarka Bożeny: Domyślam się, że dla Bożeny nie stanowiło to większego wyzwania - nie z takimi problemami potrafi sobie radzić na pewno! :)
UsuńBożena by została żywcem zjedzona przez dumę własną, gdyby sobie nie poradziła ;) Chociaż pewne przegłodzenie by jej nie zaszkodziło :P
Usuń