Tło plik wektorowy utworzone przez rawpixel.com - pl.freepik.com Tak już mam, że odkąd pamiętam, nie lubiłam gier zespołowych. Nigdy nie należałam do żadnej drużyny - ani w sporcie, ani w żadnej innej dziedzinie. Nigdy nie poznałam tego podobno bardzo przyjemnego uczucia, kiedy "my wygrywamy" a "oni przegrywają". Nigdy nie czułam się pełnoprawnym członkiem "tych, którzy mają rację" - choć czasem dałam się porwać przyjemnej iluzji. Zwłaszcza, kiedy byłam młodsza, łatwiej było mi oszukiwać siebie samą, że wiem lepiej, że mam odpowiedzi, a już zwłaszcza, że rozumiem i mam prawo osądzać motywacje innych. Byłam gotowa krzyczeć hasła i iść z pochodem na barykady. Dziś już nie. Dziś nawet wtedy, gdy jestem pewna tego, co myślę na dany temat, nie czuję, że „gram w czyjejś drużynie” – mogę odpowiadać jedynie indywidualnie za samą siebie. Im jestem starsza, tym trudniej mi się oszukiwać. Piszę to z pewną goryczą, bo wraz ze świadomością, że wcale ni...
Za brokuła.
OdpowiedzUsuńAle ja nie o tym. Bo wiersz "Na straganie w dzień targowy" swego czasu nadawany był w Alicjowym łóżku co wieczór. Pewnego dnia dziecko to po prysznicu wycierane przez mamę zaczyna się chwiać. "Oj, Ala, oprzyj się o mnie, bo mi polecisz!"
Odpowiedź: "Cóż się dziwić moja mamo szczypiorkowa, leżę tutaj już od wtorku!"
Ala zapytana, jak jej minął dzień w przedszkolu mówi: "Dzięki, dzięki mamo grochu jakoś żyje się po trochu".
Spadł słoń na śnieg: "A to feler westchnął seler"
I jakoś tak ciągle. Wtedy, bo teraz mamy inne sprawy w eterze:)
No to stawiam na brokuła. Zgadłam?
@Ania: Nie brokuł. Ale Alicja za to - bezbłędna! Weź ją wyściskaj mocno :D
OdpowiedzUsuńSzpinak!
OdpowiedzUsuńO rety, szpinak i to gotowany:) Dobre dahoovka!
Usuń@Dahoovka: Nie szpinak. Kurde, czy ja wiem, jak wygląda szpinak? Hmm..
UsuńOgórek :)
OdpowiedzUsuńJa byłam rzepą... :)
@Anonimowa: Ogórek też nie :)
UsuńFasolą strączkową?
OdpowiedzUsuń@Dragonella: Również nie. Ale podpowiem - jest to warzywo, którego sama nigdy na żywe oczy nie widziałam, o jedzeniu nie wspominając.
UsuńSzparag zielony ?? być może :))
OdpowiedzUsuńnie no! Ale mam z kojarzeniem problem ... KARCZOCH ;))
OdpowiedzUsuńwiem- nie należy mi się nagroda :D
@J. And the winner is... J.! Karczoch it is :)
UsuńWiesz co, pomyślę, a jaką nagrodę byś chciała? :D
przyjeżdżaj do Poznania :D nieźle to wymyśliłam, co ?:D
OdpowiedzUsuń@J: No wiesz, czyżby to był podstęp? Dobry, zaiste! ;)
UsuńSwoją drogą, ja się muszę do Poznania wybrać w końcu, Poznań mnie woła już od dawna.
Pomysł, gdyby nie moje grzeczne wychowanie, określiłabym mianem "zajebisty".
OdpowiedzUsuńNie znam zamienników równie wymownych, J. dzięki za karczocha, Synafia do Poznania!
O masz ci los, teraz to już muszem ;)
OdpowiedzUsuńAno.
UsuńPS. Jak Ci się podoba "Lato przed zmierzchem"? Mi bardzo.
Bardzo mi się podoba. Została we mnie ta książka jak cierń.
UsuńMój ty Kochany Karczoszku... Karczoszuniu... Karczusieńku... :)
OdpowiedzUsuńNo to ja się już z J. umówię i Cię w tym naszym Poznaniu ugościm. Klamaka zapadła.
OdpowiedzUsuńA nawet klamka zamiast klamaka :))
OdpowiedzUsuń@Brommba: Cokolwiek zapadło, czy klamka, czy kości, w każdym razie jechać muszem! Tylko co z mymi karczochami?
OdpowiedzUsuńKarczochy też muszą. Tylko czy dasz radę z nimi przyjechać? Wiesz, gdybyś miała kilka dni wolnego, mogłabym podjąć się pojechania po Ciebie. Więcej na priva. Do J i Brommby napisać prywatnie nie umiem, ale do Synafii spróbuję :)
OdpowiedzUsuń